10 lipca 2011

'Nie odchodź, Julio' - E.Barańska


Tytuł: Nie odchodź, Julio
Autor: Ewa Barańska
Seria: -
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Telbit






Pani Ewa Barańska to moja ulubiona polska autorka, z jej twórczością po raz pierwszy spotkałam się w klasie maturalnej. Wtedy zaczytywałam się w 'Kamili', którą wykorzystałam w swojej prezentacji z języka polskiego. Książka ta dosłownie mnie uratowała, i nawet pozwoliła uzyskać najwyższy wynik punktowy w mojej klasie u tej komisji, która była jedną z najgorszych możliwych. Dzięki temu pozostał mi ogromny sentyment do książek pani Barańskiej i z radością sięgam po kolejną pozycję, bo każda z nich dostarcza mi niemałej dawki emocji.

 'Nie odchodź, Julio' to miłosna historia opowiedziana z perspektywy dwóch bohaterów. Pierwszym z nich jest tytułowa Julia, spokojna, eteryczna dziewczyna, kochająca czytać książki historyczne i żyjąca w cieniu popularnej siostry- Kaliny. Drugim bohaterem, który również opisuje historię, jest Wiktor, student politechniki, przystojny i inteligentny chłopak z kochającej, ale nie za bogatej rodziny. Jego dziewczyną jest Iga- popularna, bogata i piękna. Losy tej dwójki splatają się na wakacjach, na jednej z imprez. I chociaż Julia nie pasuje do całego towarzystwa to chłopak zwraca na nią uwagę, a ona na niego. Przypadek sprawia, że spotykają się potem nie raz, a między nimi zaczyna kiełkować uczucie. Jednak niestety wraz z nim Julia odkrywa chorobę, nieuleczalną chorobę , z którą będzie musiała się zmierzyć.

  Szczerze mówiąc zdziwiłam się, jak dowiedziałam się na jaką chorobę zapadła Julia. Myślę, że było to dobre posunięcie ze strony autorki, że przedstawiła nam coś innego, niż pewnie większość się spodziewała.W książce nie brakuje opisów dolegliwości, diagnostyki i leczenia. Jeśli ktoś ma słabe nerwy do takich rzeczy to uprzedzam, że nie raz będą wspomniane w książce medyczne i często przerażające sprawy. Nie wiem, czy to z racji wychowania w lekarskiej rodzinie, czy też moich studiów dołowała mnie straszna nie wiedza bohaterów o chorobie i jej leczeniu. Rozumiem, że pewne kwestie mogą dziwić albo być nowością, ale niektóre pytania bądź przypuszczenia sprawiały, że ręce opadały. Szczególnie niewiedza Wiktora, który po wakacjach zaczynał 3 rok studiów na polibudzie, a nie zdawał sobie sprawy z dość logicznych medycznych zagadnień, a mówił o matematycznych zawiłościach.

 Co do samego wątku miłosnego przypominał mi trochę moją kochaną 'Szkołę uczuć', nie był może identyczny, ale pewne rzeczy były do siebie bardzo podobne. Podobało mi się, że w tej miłości fizyczność nie grała pierwszych skrzypiec, jak ostatnio w większości książek. Julia i Wiktor chociaż z pozoru całkowicie różni potrafili ze sobą rozmawiać na wszystkie tematy, zainteresować drugą osobę czymś kompletnie nowym dla niego. Jednak czasami trudno było uwierzyć w taką miłość, mimo to mam ogromną nadzieję, że takie pary można gdzieś spotkać :).

 Język autorki jest naprawdę przyjemny do czytania, a bardzo krótkie rozdziały pomagają w czytaniu. I sprawiają, że książkę można przeczytać w jedno popołudnie mówiąc sobie, że jeszcze kolejny rozdzialik, aż w końcu dochodzi się do epilogu. Co do zakończenia to jak zawsze u pani Barańskiej jest ono niepewne, zaskakujące i dające pole do popisu naszej wyobraźni i dopowiedzeniu sobie zakończenia tej historii. Muszę powiedzieć, że takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, i teraz rozmyślam jak to wszystko mogłoby się dalej potoczyć.

 Co do minusów- jak powiedziałam irytowała mnie ta cała niewiedza, wręcz ignorancja medyczna. I brak spójności w niektórych sprawach. Wiktor zaczynał 5 semestr ,a w grudniu (czyli jak on już był w trakcie tego semestru) Julia mówi mu, że dopiero dobiega dwudziestki. Sama zaczynam 5 semestr od października i mam 21 lat, dobiegałam 20 na 1 roku, więc albo Wiktor zaczął wcześniej edukację albo autorce coś się poknociło. Albo to ja coś źle zrozumiałam ;). Ogólnie cała sprawa edukacji była dość pokręcona, jednak większość tych spraw zeszła na drugi plan.

 Myślę, że najważniejszą kwestią 'Nie odchodź, Julio' E.Barańskiej było poruszenie problemu z transplantologią i małą ilością dawców, problem tego, że ludzie wolą, żeby narządy ich i ich bliskich gniły w ziemi niż pomogły drugiemu człowiekowi. Książka ta otwiera oczy, uświadamia, że po śmierci ciągle możemy pomóc drugiemu człowiekowi. Zwraca również uwagę na lekceważenie objawów chorób, udawanie przez samych chorych ,ale też ich bliskich, że to nic takiego. Często nawet lekarze wolą postawić łatwą diagnozę niż brnąć dalej. Myślę, że 'Nie odchodź, Julio' to pouczająca historia z bajkową miłością, z którą naprawdę warto się zapoznać.

Ocena: 8/10

A teraz w moich łapkach 'Gra. Dolina' - K.Kuhn :)

14 komentarze:

kasandra_85 pisze...

Widziałam ją jakiś czas temu w zapowiedziach i już wtedy mnie zaciekawiła. Po recenzji widzę natomiast, że z chęcią bym ją przeczytała:))
Pozdrawiam!!

Morrigan pisze...

Też lubię "Szkołę uczuć" i ta książka wydaje mi się do niej podobna z opisu, lecz mimo to, mam ochotę ją przeczytać, choć zapewne mi się nie uda. To całe leczenie dziewczyny może być ciekawe.

Tristezza pisze...

Zachęciłaś mnie swoją recenzja :) Teraz bardzo chcę ja przeczytać ;)

Flora pisze...

Tym razem nie dla mnie, ale recenzja świetna ;-)

Ven pisze...

Hm, zwykle unikam tematów chorób, a raczej specjalnie nie poświęcam uwagi takiej tematyce, bo zawsze w moim przypadku kończy się to łzami i depresją (chociażby tak było po filmie "Szkoła uczuć", o którym wspomniałaś). Chociaż, nie powiem, zachęciła mnie Twoja recenzja i zdecydowanie zgadzam się z przesłaniem, jakie niesie książka! Jak gdzieś spotkam, na pewno po nią sięgnę ;)

Miasto Recenzji pisze...

Ja musze zdobyć jakims cudem tą ksiązkę! I nie mogę jej nigdzie złapać, a w konkursach z nia szczęścia nie mam ;(

Sihhinne pisze...

Muszę przeczytać. Naprawdę wspaniała recenzja:)
Pozdrawiam!

Tirindeth pisze...

Nie czytałam, ale już od dawna mam ochotę na tę książkę. Na pewno przeczytam, skoro polecasz i to Twoja ulubiona pisarka w dodatku ;)

KamCia pisze...

Po przeczytaniu początku recenzji również zauważyłam podobieństwo do 'Szkoły uczuć'. Nie wiem dokładnie, ile przeczytałam książek Ewy Barańskiej, ale wyryła mi się w pamięci na tyle, żebym sięgnęła po kolejne pozycje.
Pozdrawiam :)

Leanne. pisze...

... Nie wiem. Choroby to zdecydowanie nie moja tematyka i wiem na pewno,że (nigdy nie mów nigdy????) tej książki nie kupię. Jeśli znajdę w bibliotece to przeczytam.

Querida pisze...

Mam na nią wielką ochotę:)

Scathach pisze...

Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z autorką, chętnie nadrobię zaleglości;)

Zakładka do Przyszłości pisze...

Od dawna mam tą książkę na celowniku. Miałam pewne obawy, ale je rozwiałaś ;) Myślę jednak, że poczekam aż będzie w biblio.

Herbatka z książką pisze...

Bardzo mnie zachęciłaś tą recenzją. Ludziom potrzebne są książki, które poruszają trudne kwestie i otwierają oczy na ciężkie sprawy.

Pozdrawiam, Klaudyna.

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.